Saturday, August 13, 2011

DAYS OF HEAVEN

 Kate Moss & Jamie Hince Wedding by Mario Testino

Powiedzmy sobie szczerze: większa część fashionistów czekała z niecierpliwością na zdjęcia ze ślubu modelki dekady, Kate Moss oczywiście. Już wcześniej wiadomo było, że suknię zaprojektuje - wyklęty od czasu ostatniego wybryku - John Galliano. Projektant, który ubiera i zna się z Moss od wielu już lat. Drugim pewniakiem był fakt, że zdjęciami z ceremonii i przyjęcia weselnego zajmie się przyjaciel Kate, Mario Testino.
Pomimo tego, że parę zdjęć wykonanych przez paparazzi obiegły już świat, to w najnowszym Vogue US możemy zobaczyć całą oficjalną rozkładówkę. Sama byłam ciekawa tego, jaki styl Kate zaprezentuje tym razem, w tak zresztą szczególnym dniu, i mogę skomentować tylko tak: jestem zachwycona. Suknią, małymi druhnami i cała resztą. Mam wrażenie, że każdy, nawet najmniejszy szczegół został dopracowany do granic możliwości. Ale wygląda to również bardzo naturalnie i dzięki Bogu jakimś cudownym sposobem nie ma nic wspólnego ze sztucznym przepychem i nadęciem.

Jak się okazuje, Kate chciała, by wszystko wyglądało elegancko i by mogła się czuć jak w domu. Przesunęła dzień ceremonii z tradycyjnej soboty na piatek, aby dopasować się do grafiku Testino, a jako miejsce wybrałą typową angielską wieś w Catswolds. O zorganizowanie całego wesela według swojej wizji poprosiła przyjaciółkę Sam Gainsbury, która na co dzień zajmuje się organizacją sesji i pokazów mody dla wielu projektantów. Marzyło jej się też wzięcie ślubu w uroczym XII-wiecznym kościółku znajdującym się przy jej własnym ogrodzie, jednak gdy okazał się on za mały na pomieszczenie wszystkich gości, zdecydowała się na St. Peter's Church w sąsiedniej wiosce Southrop. Chciała aby wszystko miało magiczny i trochę zaczarowany klimat lat 20-tych w stylu "The Great Gatsby".
Na polu stanął wielki namiot w stylu edwardiańskim oraz cyrkowy namiot dla dzieci. Zaproszono 138 osób, w tym 39 dzieci. W drodze do kościoła towarzyszyło jej 16 druhen w wieku od 2 do 14 lat, w tym oczywiście jej córka, Lila Grace. A wszystko to skąpane w dużej ilości białych kwiatów, mocno rozwiniętych róż, ostróżek i stokrotek.
Wśród gości naturalnie nie mogło zabraknąć całej ligii gwiazd. Na fotografiach bowiem możemy zobaczyć m.in. Naomi Campbell, Paula McCartney'a z córką Stellą, Juda Law i Sadie Frost, Larę Stone z mężem, Carine Roitfeld; projektantów Stefano Pilati, Marc'a Jacobsa, Vivienne Westwood, Cristiana Louboutin'a, Philipa Treacy; fotografa Terry Richardsona i Mick'a Night'a, muzyka Mark'a Ronsona, Kelly Osbourne, na Marienne Faithfull, Jack'u White i Karen Elson kończąc.

Pomijając fakt, że było to wesele - jakby nie było - gwiazdy, jestem naprawdę pod wrażeniem pewnego rodzaju spokoju, miłości i intymności, które zdaje się czuć na fotografiach. Sielsko, anielsko i  trochę zaczarowanie. Gdybym miała nieograniczone środki, chciałabym, żeby moje wesele też tak mogło wyglądać.

Sądzę, że było pięknie. Oby tylko szybko się nie skończyło, jak na "celebrycki świat" przystało.

No comments:

Post a Comment