Thursday, December 29, 2011

SHOPPING SEASON # 8 | NAILS

Sephora nail polish, no. 67/5ml

Zawsze ceniłam i lubiłam przede wszystkim prostotę i naturalność. Pewnego rodzaju minimalizm był mi zawsze najbliższy, ten dotyczący ciuchów, jak i dodatków. Zawsze tez podziwiałam i nadal podziwiam eleganckie kobiety, które namiętnie noszą biżuterię i akcesoria i zawsze świetnie w nich wyglądają, jednak to trochę nie dla mnie. Każde wyjście kończy się przymierzaniem i - w końcu - zdejmowaniem po kolei rzeczy, które planowałam do "outfitu" dorzucić. I dokładnie to samo tyczy się paznokci. Od lat używam już jednego, jedynego lakieru z Inglota, cielistego koloru o numerze 82. Nie ważne czy na imprezę czy na co dzień, czułam się w nim zawsze najlepiej, do wszystkiego pasował, nigdy nie przeszkadzał i za bardzo nie rzucał się w oczy.

Odkąd wyjechałam z Polski na te parę miesięcy, coś mi się w głowie poważnie poprzestawiało ;) Może zasługa to długiego i gorącego lata, oraz intensywnej opalenizny, która w połączeniu z kolorowymi paznokciami zawsze wygląda apetycznie. Szukanie odpowiednich kolorów zazwyczaj u mnie trwa, potrafię spędzić godziny, chodząc po drogeriach i porównując odcienie. Do kraju wróciłam z kilkoma kolorami, tu na miejscu dokupiłam jeszcze parę, których teraz używam non stop. Najnowszym nabytkiem jest lakier z Sephory, w odcieniu... właściwie pawiego pióra. Intensywnie opalizująca zieleń + bardzo wygodny szeroki pędzelek, którym łatwo pokryć cała płytkę. Przetestowałam pierwszy raz na wigilię, ale i na sylwestra na pewno sprawdzi się świetnie :)

No comments:

Post a Comment