via his tumblr
Około 2007 roku zaczął się w moim życiu pewien dość szczególny okres. A mianowicie założyłam swój pierwszy profil na portalu społecznościowym. Był to już trochę zapomniany MySpace, który obecnie zmienił się tak niewiarygodnie, że po zalogowaniu - jak to określiła moja znajoma - "czujesz się jak po wybuchu atomowym". Szkoda, bo działał naprawdę sprawnie i dla mnie była to spora przyjemność. Dlaczego napisałam, że był to dla mnie szczególny okres?... Bo dzieki "majspejsowi" właśnie, poznałam kilkanaście osób, które wiele w moim życiu zmieniły, a z kilkoma z nich przyjaźnie się do dziś.
I to także na MySpace udało mi się znaleźć wielu świetnych, bardzo uzdolnionych artystów: muzyków, malarzy i grafików, których pewnie w innych okolicznościach nie dane by mi było w ogóle poznać.
Jednym z tych, których zapamiętałam najbardziej jest Roberto Calbucci, niezależny grafik i malarz z Italii. Mieszkał i pracował w Mediolanie, później przeniósł się do Tokio, aby w końcu wrócić razem ze swoją żoną z powrotem do Włoch. Roberto tworzy przede wszystkim skomplikowane, lecz jednocześnie bardzo ekspresyjne rysunki, utrzymane w wiekszości w jasnej, zimnej tonacji. Jego prace to forma "eksperymentu pomiędzy pejzażem, a alchemią w centrum koralowych ogrodów"... Tu wszystko łączy się ze sobą, tworząc -pomimo pewnych geometrychnych struktur - bardzo delikatną, ulotna i poetycką całość. Inspiracje czerpie w świecie materii, w nauce, naturze, w chaosie, a przy pracy używa najczęściej farb i pasteli olejnych, gwaszu, tuszu, ołówka czy tez rapitografów, które sama osobiście też bardzo lubię i cenię.
Strona Roberto niestety chwilowo nie jest aktywna, ale możecie odwiedzić jego bloga. Naprawdę warto.
Te prace są piękne!
ReplyDeletezgadzam się :) chciałabym mieć takie w domu na ścianie...
ReplyDelete